» Blog » Guild Wars 2
11-09-2012 14:01

Guild Wars 2

W działach: gry komputerowe | Odsłony: 26

Guild Wars 2

Na GW2 jarałem się od dobrych trzech lat.
Uważnie śledziłem rozwój projektu i, jednocześnie pogrywając w WoWa, z entuzjazmem czytałem wszystkie newsy. Guild Wars 2 miał być docelowo zabójcą WoWa i zbawcą zesztywniałego gatunku.

Wiedziałem, że w przeciwieństwie do innych głośnych MMORPG które wyszły w tym czasie (SWTOR, Aion, Allods Online itp.) GW2 ma potencjał. Sprawdzona formuła z pierwszej części plus zerwanie ze schematami poparte pracami jednych z najlepszych concept artystów na świecie (Kotaki!)... To musiało być dobre.

Pytanie brzmiało tylko, czy to będzie dobre, czy wybitne.

Niniejszym stwierdzam, że jest, jak dla mnie, wybitne.

Fajnie jest, kiedy mając tak mało czasu jak ja, można usiąść spokojnie do gry nie martwiąc się, że jak nie gram, to kasa z subskrypcji się marnuje. Fajnie się gra, kiedy wszystko, dosłownie wszystko, co robisz sprawia frajdę.

No bo tak: biegniesz sobie i biegniesz. Wtem! Zza pobliskiego wzgórza w niebo tryskają błyskawicie i fontanny ognia, słychać szczęk żelaza. Przeskakujesz pniaczek, przetaczasz się, w paru susach wbiegasz na szczyt wzgórza i widzisz bitwę z olbrzymem. Przeładowujesz giwerę, wyciągasz miecz i skaczesz w dół. Fun!

Walka jest też ciekawa, bo dynamiczna, bo trzeba robić uniki, flankować, zmieniać broń, wycofywać się i przegrupowywać. 

Rozwój postaci jest stabilny, bez problemu, nawet grając casualowo da się dziennie wbić level albo dwa (80 max).

Brak podziału tank, healer, dps to jest to! Grasz wreszcie kim chcesz i wypełniasz rolę, jaką chcesz, a nie tę przewidzianą przez twórców. 

Crafting jest fajny (kucharzenie!) i zrobiłem na nim już z pięć poziomów (exp ładnie leci za robienie bananów w czekoladzie). Ba, nawet loot management jest fajny, z systemami automatycznego chomikowania elementów do craftingu (dzięki temu wystarczy naprawdę kilka małych toreb), z przyjemnym systemem salvage'owania i ciekawym lootem wypadającym z przeciwników. Zawsze może wypaść kluczyk do skrzynki z nagrodami, albo losowy barwnik do pancerza (cały dye system to genialna zagrywka, która pozwala dowolnie kustomizować barwę wszystkich elementów pancerza - miodzio! 380 kolorów, z których każdy inaczej wygląda na metalu, inaczej na materiale a inaczej na skórze), albo inny przydatny drobiazg, na który zareagujemy "o, ale fajnie!".
Czeka mnie jeszcze dołączenie do Gildii, a jako że specjalnie przeniosłem się na serwer Piken Square, na którym zbierają się wszyscy "erpegowcy" odgrywający swoją postać, na pewno będzie ciekawie.

Mam jeszcze dużo do odkrycia, gra wymaga jeszcze paru tygodni szlifu, ale już czuję tę prawdziwą, autentyczną frajdę z "grania w grę".

 

Mój Troy Hawthorn, Sylvari Thief jest na 39 poziomie i mam już pewnośc, że w GW2 spędzimy z żoną co najmniej dobrych parę lat. Nie wiem, czy gra będzie zabójcą WoWa, ale, i mówię to jako fan Blizzarda, mam nadzieję że tak. Poczekajmy na jakieś wyniki (na razie wiadomo, że w przedsprzedaży kupiono 1 milion egzemplarzy, a to naprawdę dużo.

W każdym razie ja do Azeroth nie wracam, a świat Tyrii polecam każdemu.

 

+ zawsze jest co robić

+ tworzenie postaci, wybory, customizacja 

+ skill, nie czas spędzony na grze zrobi z ciebie PROsa

+ przygoda za każdym rogiem (prawie)

+ zerwanie ze starymi schematami i tworzenie nowych

+ sekretne zagadki, platformówki i mini dungeony

+ Prywatna Historia (linia fabularna)

+ brak elfów

 

- trzeba się przyzwyczaić do grafiki (dwa, trzy dni grania); potem jest już OK (np. u Sylvari na początku dostawałem prawie oczopląsu; teraz dostrzegam rzeczy, których wcześniej nie zauważyłem i podoba mi się)

- grafika mogłaby być bardziej "zdecydowana" i jednolita

- problemy związane z przeciążeniem serwerów oraz bugi typowe dla premierowego MMORPG, lagi, crashe, niedziałająca chwilami aukcja itp.

- przy większych bitwach (grupy 50+ vs 50+) już totalnie nic nie widać i masz komiks zamiast gry

Komentarze


dzemeuksis
   
Ocena:
+23
I już wiadomo, czemu się nie wyrobiłeś z Goblin Jazz...
11-09-2012 14:13
Albiorix
   
Ocena:
+1
To wszystko naprawde brzmi fajnie, szkoda ze nie gram w inne gry z obawy ze mi statek kosmiczny zardzewieje
12-09-2012 08:58
Ninetongues
   
Ocena:
0
EVE?
12-09-2012 10:37
Albiorix
   
Ocena:
+1
Nom. Wojna panie, jestesmy na froncie polnocnym i walczymy o ksiezycie z Technetium dla naszego super kartelu, bronimy UMI-KK i w ogole jest to strasznie wazne chociaz nie wiem dokladnie dlaczego bo prawie w ogole nie mam czasu grac.
12-09-2012 11:10
Indoctrine
   
Ocena:
0
Byłem kiedyś niesamowicie zaangażowany w WurmOnline :) Świetna gra, wręcz genialna. Ale pochłania za dużo czasu. Człowiek pracujący, z rodziną - nie ma jak.
GW2 jest bardzo casualowe. Z tego co widzę to "story mode" przechodzi się bardzo łatwo. Lewelowanie jest banalne.
Oczywiście w ten sposób nie złapie się najfajniejszych itemków itp, ale bez nich też można...
12-09-2012 11:53
Albiorix
   
Ocena:
+1
Nie widzę uroku tego że gra jest banalna. WoW jest banalny, nabijanie leveli polata głównie na trzymaniu klawisza W żeby iść do przodu. Jeśli trzymasz go odpowiednio długo to do poziomu około 30 jesteś już pięciokrotnym zbawcą świata, bohaterem narodowym i oczkiem w głowie głównych NPCów. Do 80-tego (trzeba trzymać klawisz W przez dobrych kilka dni) jesteś już megahiperanihilatorem 15 wszechświatów który codziennie na sniadanie zjada 200 megaantycznycharcysuperdupersmokówo statecznejapokalipsy a potem myje zęby.

Potem dopiero możesz zacząć grać z innymi ludźmi, ale tylko z takimi noobami jak ty i okazuje się że jesteś jakimś planktonem i dopiero zaczynasz swoją długą drogę do lepszych itemków.

Po co w ogóle te 17500 łatwych misji było?
Super łatwość jest do bani.
12-09-2012 12:15
Indoctrine
   
Ocena:
0
Też kiedyś tak myślałem :) Tyle że nie zawsze czas jest na takie rzeczy. GW2 ma nie przykówać ludzi na całe dnie, ale raczej godziny.

W takim Wurmie aby coś sensownie zadziałać trzeba było grać miesiącami po parę godzin dziennie. Super! Ale niestety nie zawsze jest na to czas.

GW2 sprawdza się i dla tych i dla tamtych. Casual przejdzie wątek fabularny, wyfarmi jakąś średnią broń i zbroję, ale rządzić na dzielni nie będzie.
Tryb PvP nie wiem jeszcze jak dobry jest. W jedynce to była rzecz genialna, szczególnie GvG (8v8). Tutaj z tego co widzę są na razie tylko małe areny i duże WvW, co jest lipne.
12-09-2012 13:51
Albiorix
   
Ocena:
+3
Poziom zaangażowania i poziom wyzwania to nie to samo. W Farmville musisz się sporo naklikać przez całe miesiące żeby mieć złotą krowę czy cośtam. Ale to wciąż głupie klikanie wymagające zero myślenia. Super Meat Boya możesz włączyć na 10 minut raz na pół roku ale jest to trudna zręcznościówka. Albo AI Wars - jest trudnym RTSem. Są trudne nie dlatego że musisz poświęcić na jedną misję trylion godzin tylko dlatego że musisz mieć refleks / pomyślunek. Nie oczekuję od MMO żeby były aż tak trudne, ale miłoby mi było czasem pokonywać przeszkody powyżej poziomu dostępnego dla dzieci z porażeniem mózgowym (z całym dla nich szacunkiem). Wiem też że w "Endgame" miewają całkiem spore wyzwania (jakieś zaawansowane rajdy w WoW, gdzie musisz bardzo precyzyjnie skoordynować działania 25 osób). Narzekam tylko na łatwą a długą ścieżkę do tych wyzwań.
12-09-2012 13:59
Krzemień
   
Ocena:
+1
Osobiście jako niszczyciela czasu polecam Torchlight ;p Co prawda nie jest to gra na poziomie GW2, ale gra się bardzo przyjemnie. Nie ma dnia bym nie wbił levelu ;-)
12-09-2012 14:20
Indoctrine
   
Ocena:
0
Ta łatwa ścieżka w GW2 jest o tyle łatwa, że PvP możesz zacząć praktycznie od razu z maksymalnymi statystykami i sprzętem :)
Innymi słowy - aby zmierzyć się z innymi, nie musisz poświęcać wcale czasu. Aby robić to skutecznie, to zupełnie inna sprawa.

Z tą precyzyjną koordynacją to nie przesadzajmy ;)
Do 10 osób da się koordynować sensownie.
12-09-2012 14:24
Ninetongues
   
Ocena:
+1
Szkoda, że nie mam czasu na EVE. To najlepsze MMO jakie do tej pory powstało i trochę pograłem, ale przy tym to trzeba siedzieć po pięć godzin dziennie minimum, żeby mieć na coś wpływ.

Czekam na WoD online od tych chłopaków.
12-09-2012 14:24
nimdil
   
Ocena:
0
A jaki oni w ogóle mają business model skoro nie mają subskrypcji? Będą żyć z cyklicznie wypuszczanych dodatków?
12-09-2012 17:33
Albiorix
   
Ocena:
0
Żyją ze sprzedaży pudełka a następnie ze sprzedaży naditemków w grze i drobnych transakcji w stylu przenoszenie postaci na inne konta czy coś.
12-09-2012 17:46
nimdil
   
Ocena:
0
No dobra, to WoW to była dojna krowa czy tych naditemków jest aż tyle cz też może technologia serwerów poszła przez te kilka lat o tyle do przodu że teraz można żyć bez subskrypcji bo ksozty infrastruktury spadly?
12-09-2012 18:17
Albiorix
   
Ocena:
0
Tak, WoW to dojna krowa - więcej niż 100 milionów dolarów miesięcznie w abonamentach.

Ale rynek MMO ma to do siebie, że tylko najlepsi mają w ogóle szansę przetrwać. Klient kupuje wiele różnych gier single player, ale abonament płaci zwykle jeden i wierny jest jednej MMO. A głównym czynnikiem sprzedającym MMO jest to że twoi znajomi grają w to samo MMO. W efekcie albo gra przekracza masę krytyczną gdzie społeczność sama się nakręca i wystarczy podtrzymywać życie gry, albo spada na dno. Na rynku abonamentowym właściwie nie ma drugiego miejsca. Są nisze - jak Eve, które ma specyfikę na tyle różną od WoWa że dla tych 300 tys graczy to Eve jest numerem jeden - w niszowej kategorii sandboxowe symulatory kosmiczne.

Ale wśród fantasy "zabij elfa mieczem" MMO praktycznie WoW zgarnia cały rynek graczy którzy chcą płacić abonament i w jego cieniu nie rozwinął skrzydeł się ani Warhammer Online, ani Aion, ani Darkfall, ani Conan ani nic. Gracze pograli w nie kilka miesięcy i wrócili do WoWa na następny dodatek - bo po co płacić za drugą najlepszą grę jak można za najlepszą.

Co innego mikropłatności i "play for free, pay to win". Gry takie są reklamowane jako darmowe a "darmowe" MMO to rynek jakoś 20-krotnie większy (pod względem ilości klientów a nie rocznego dochodu) niż rynek abonamentowy. Obejmuje zarówno casuali którym szkoda płacić abonament za 4 godziny zabawy miesięcznie jak i biednych hardcorów którzy grają 16 godzin dziennie, mieszkają u mamy w piwnicy i uważają się za sprytnych ludzi którzy na pewno nie wydadzą swoich drobnych funduszy w internecie. Schemat biznesowy polega na tym, że po skuszeniu ich wszystkich do gry trzeba ich uzależnić i sprawić że pierwsi zaczną grać więcej (i w końcu wydadzą pieniądze) a drudzy - przełamią się i też wydadzą kasę.
Ponieważ te gry są darmowe, człowiek może spróbować wiele z nich, nie musi przełamać psychologiczno-ekonomicznej bariery wyboru tej jedynej do abonamentu.
Więc ten model dla odmiany pozwala przeżyć tysiącom gier drugiej kategorii (rynkowo, bo osobiście WoWa nie lubię i wiele rzeczy uważam za lepsze).
12-09-2012 19:04
Indoctrine
   
Ocena:
0
W przypadku GW1 sprawa była w miarę prosta. Świat był instancjowany, nawet miasta miały dystrykty po max 80 osób. Największe bitwy miały po 32 osoby ale tych nie było wiele.
Każda misja na mapie to był mały wirtualny serwer dla max 8 osób :)

Ale takie EvE miewał i po 20 tysięcy a to jeden serwer.

Standardowy serwer MMO ma do 15 tysięcy graczy max.
W moim kochanym Wurmie jest to kilkaset osób na raz, a limit około dwa tysiące, ale to specyficzna gra, bo prócz danych o przedmiotach i postaciach, musi trzymać info o przekształceniach terenu na przykład (każde ścięte/posadzone drzewko, wygładzony pagórek itp).

Podejrzewam jednak że GW2 coś kombinuje, bo gracze przerzucani są dynamicznie między wirtualnymi serwerami.

Tak czy inaczej - technologia serwerów idzie do przodu, ale też kodowania.
12-09-2012 19:09
Albiorix
   
Ocena:
0
Eve miewa teraz średnio ponad 30, w porywach koło 50 tys ludzi online. I jest to największy serwer w historii gier w ogóle. I ciągnie bitwy w których bierze udział około 1000 osób w jednym miejscu a około 5000 w najbliższej okolicy :) W okolicy 600 graczy w bitwie potrafi obywać się bez znaczących lagów i zasadniczo płynnie.
12-09-2012 19:18
Ninetongues
   
Ocena:
+1
To ja jeszcze krótko o mikrotransakcjach w GW2:

Nie ma "pay to win".
Wszystko, co można kupić za pieniądze to estetyka, storage space, sloty na kolejne postacie (domyślnie 5) i... waluta w grze. Można kupić złoto. A jako że najlepsze sprzęty dostaje się za inne waluty (glory, karma itp.) "pay to win" nie ma tu miejsca.
13-09-2012 09:28
Indoctrine
   
Ocena:
+1
Dodatkowo - ten najlepszy sprzęt nie oznacza że jest jakiś super wypasiony - bardziej jego wartość objawia się w warstwie wizualnej, prestiżu itp.
Na PvP początkujący i weteran, teoretycznie mają te same szanse, różni ich głównie własne doświadczenie a nie postacie.

13-09-2012 11:16
Ninetongues
   
Ocena:
0
Tak jest. Bo tu trza skilla mieć. :)

Noob ze skillem rozwali tytana i weterana już pierwszego dnia gry, jeśli będzie szybciej się ruszał i sprawniej myślał.
13-09-2012 11:19

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.