» Blog » SuckerPunch? Suck some punch.
07-04-2011 00:04

SuckerPunch? Suck some punch.

W działach: kino, recenzje | Odsłony: 13

SuckerPunch? Suck some punch.
Nienawidzę tego.

Mam mało czasu i mało pieniędzy na takie ekstrawagancje jak kino. Kiedy już idę, lub idziemy z żoną, to wybieram rzeczy na które naprawdę, naprawdę mam wielką ochotę.

Snydera "300" oglądałem kilka razy i z wielką przyjemnością. "Watchmen" tylko raz, z jeszcze większą. "Do trzech razy sztuka" pomyślałem kawał czasu temu, widząc pierwsze zapowiedzi "Sucker Punch". Scenariusz Zacka. Wielkie roboty, samurajowie i steampunkowa WW2. Scenariusz Zacka. Seksowne laski w rolach głównych. Scenariusz Zacka. Czy to się może nie udać?

Może jak cholera.

Żeby w pełni opisać to moje dzisiejsze cudowne przeżycie sprzed godziny trzeba by użyć słów, których na Polterowym blogu użyć nie wolno. Nie zrobię tego, ale notka i tak ma mi posłużyć w celach terapeutycznych, więc będę się wyżywał grzecznie, acz skutecznie.

AKCJA?! NIE, EFEKTY.

Wiem, że dzisiejszym zjadaczom popcornu, jak się ich ładnie określa (choć ja wolę określenie debile lub ludzie bez gustu) trudno to sobie wyobrazić, ale w określeniu "akcja" chodzi o coś więcej, niż zwolnione, przedłużane ujęcia pokazujące opadające łuski, lecące kule i błyski na broni i japońskawe chwyty w stylu "dźgam ziemię, ginie plemię".

Kiedyś w kinie można było obejrzeć filmy, w których nie było ani jednego ujęcia w zwolnionym tempie. I do dziś dla wielu kinomanów są to niedoścignione wzory filmów akcji. Ludzie bili się/strzelali/walczyli na miecze bez tych fikuśnych "bullet timeów" (co za debilna nazwa) i to było dla widza emocjonujące czyli angażujące emocjonalnie, czyli widz przeżywał te wydarzenia i sprawiało mu to przyjemność. Niesamowite!

Niesamowite, bo w SP najwyraźniej "akcja" oznacza co innego. Kilka chaotycznych, komputerowych ujęć w obowiązkowym, zwolnionym tempie, całkowicie sterylnych, bez jakiegokolwiek smaku, zunifikowanych, które (mimo że efektowne wizualnie) są zupełnie pozbawione jakiegokolwiek ładunku emocjonalnego.

Słowem: Ładne, ale g... mnie to obchodzi.

Żeby nie być gołosłownym, podaję przykłady kilku filmów akcji, w których walka, dla odmiany od SP jest emocjonująca i satysfakcjonująca (w kolejności mniej lub bardziej przypadkowej):

Stare:
+ Commando
+ Predator
+ Człowiek-Demolka

Średnio stare:
+ Blade: Wieczny Łowca (pierwszy i tylko pierwszy)
+ Equilibrium
+ Matrix (pierwszy i tylko pierwszy)
+ Uprowadzona (zaszczytne, drugie miejsce)
+ Casino Royale (mój ulubiony film akcji - tak powinno się to robić)

Wszystkie te filmy posiadają to magiczne "coś", z czego SP został całkowicie wykastrowany.

SEKS?! NIE. PG-12.

Powaga.
Sucker Punch to film dla tzw. tweens. Zauważycie to, kiedy będziecie zawiedzeni wychodzili z kina. Niby jest poważny (o czym za chwilę), niby traktuje o seksualizacji kobiet... A nagości czy seksapilu nie ma w nim ani krztyny. Film o wypacykowanych, pseudo-seksownych laskach (o, przepraszam. "Kobietach") w obcisłych kostiumach, w którym wszyscy strasznie się pilnują, żeby nie było ani odrobiny seksapilu. Super pomysł!

Nie przesadzam z PG-12. W tym filmie śmierć nie istnieje! Jest wykluczona z kadru absolutnie i całkowicie, co kilka scen czyni zupełnie bezsensownymi.
Ba, nawet podczas scen akcji Mędrzec wyraźnie mówi (OS*): "Niemcy znaleźli sposób, żeby ożywić mechanicznie swoich poległych (...) pamiętajcie, że nie zabijacie ludzi. Oni już są martwi." WTF?! Dziękujemy za to piękne wytłumaczenie, dzięki któremu nasze dzieci będą mogły pójść na ten film!

DYSTANS? NIE. TO POWAŻNY FILM!

Tak poważny, że to wszystko, co promuje SP (czyli akcja, efekty, fajne scenki) to marne 30% tego filmu. Reszta to traktowana na zupełnie, totalnie i absolutnie poważnie historia sierotki (sic!) w czymś w rodzaju czterdziestej wody po "Locie Nad Kukułczym Gniazdem" albo "Skazanych na Shawshank". Ja myślałem, że to mają być jaja, że to będzie przerysowane, ale nie! Zack chciał opowiedzieć ludzkości coś bardzo ważnego. Za cholerę nie wiem co.

W wyniku tej idei mamy pleniące się od pierwszej sceny dramatyczne momenty, które ani nie śmieszą, ani nie bawią, ani nie sprawiają, że współczujemy bohaterkom, ani nie sprawiają, że nie lubimy "tych złych". W efekcie, są po prostu nudne, bezsensowne i głupie.

Frajda z "animacyjek" kończy się w 2/3 filmu. Końcówka jest absolutnie, totalnie sknocona, bezsensowna i totalnie niesatysfakcjonująca.

PLUSY

Muzyka jest fajna. Emily Browning jest ładna. Efekty specjalne są ładne.

Poderżnę już gardło tej recenzji, żeby dłużej się nie męczyła.
Bezdennie głupi scenariusz. Brak prawdziwej akcji, zastąpiony zwolnionym tempem. Brak seksapilu. "Powaga" projektu, która jest doprowadzona do śmieszności.

Zamiast tytułowego "Sucker Punch" pod koniec filmu ktoś krzyczy "Look Over There!" po czym ucieka.

Pstryk! Światło. Napisy końcowe.

WNIOSKI

+ Scenariusze niech piszą scenarzyści
+ Są wysokobudżetowe blockbustery gorsze i bardziej dołujące niż "Incepcja"
+ Wizyta w kinie może popsuć humor na resztę wieczoru
+ Zmarnowałem cenny czas i pieniądze
+ Zaufanie do "dobrze zapowiadających się filmów" znów spada o dobrych kilkanaście procent.

Pozdrawiam

___________________________________
*OS - obvious spoiler

Komentarze


Podtxt
   
Ocena:
+1
@paskud

Naprawdę ciężko już nie spoilerować, więc po prostu dałem plusa Twojemu komentarzowi. Film jest trochę z innej planety, ma przebłyski epickości o jaką zapewne chodziło reżyserowi, okraszonej niestety masą nudy. Jest idea, jest kasa, brakuje.. profesjonalizmu?

Strasznie miesza się ten film z błotem. Widziałem ostatnio Battle: Los Angeles i mniej więcej wiem, gdzie leży dno. A porównania do Uprowadzonej czy Commando uważam za żałosne, to jest dramat + anime, a nie typowy film akcji.
07-04-2011 22:37
Malaggar
   
Ocena:
0
Tu raczej chodzi o ładunek emocjonalny, a nie gatunek filmowy. Niemniej stwierdzenie "[...] porównania do Uprowadzonej czy Commando uważam za żałosne" trolluję.
07-04-2011 22:43

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.