» Blog » Wiara a RPG
29-07-2008 14:55

Wiara a RPG

W działach: wiara | Odsłony: 182

 

      Wstęp

 

      Jestem, jak już wspomniałem, "zaawansowanym" katolikiem. Należę do Odnowy w Duchu Świętym. Ot, taka katolicka sekta. Jestem wierzący od dziecka, przez rok próbowałem swoich sił na Teologii, dzień w dzień poważnie myślę o Bogu. To w ramach wstępu.

       Patrząc jak zwykle "z zewnątrz" na fandom, widzę młodych ludzi, często obnoszących się ze swoją autonomią, filozofią, moralnością i afiszującą się jako "niewierząca" albo co najmniej "nie zainteresowana" takimi pierdołami jak Kościół. Dodajmy do tego, że wierzący zazwyczaj nie mają potrzeby trąbienia wszem i wobec o swojej wierze, i mamy pełen obraz fandomu jako zbiorowiska absolutnie nic wspólnego z Kościołem (jakimkolwiek) nie mającego.

 

      Niektórzy, w tym ci wierzący, mogą spytać: Co ma wiara (jakakolwiek) do Gier Fabularnych? Otóż ma bardzo, bardzo dużo.

 

      Zarzuty

 

      Stary temat, stare hasło: "Oni tam w tech swoich grach mordują ludzi!" Kto nie kojarzy tekstów, które pojawiają się z każdą odkrywczą notką o RPG, ten najwyraźniej jest albo młody, albo głuchy, albo nie interesuje się tematem w stopniu zachaczającym o ignorancję.

      Nikt nie lubi, kiedy ktoś jeździ po jego ulubionym hobby.

 

      "Gry RPG polegają na wchodzeniu w skórę mordercy"

      "Gracze odprawiają okultystyczne rytuały na sesjach"

      "Gracze po śmierci swoich postaci popadają w samobójcze nastroje"

 

      I tak dalej. I łatwo rzucić "brednie" i wzruszyć ramionami. Gorzej, kiedy jest się obdarzonym analitycznym umysłem i jednolitą moralnością - czyli na przykład będąc Katolikiem.

      Kościół kiedyś miał bardzo dużo do powiedzenia w kwestii kultury i rozrywki. Łatwo było powiedzieć - to wolno oglądać, a tego nie. Te obrazy są święte, a tamte to profanacja. Malowanie portretów świętych - to cudownie. Malowanie aktów - świństwo.

      Dziś oczywiście Kościół zamiast kazać może jedynie doradzać, proponować, przynajmniej dopóki nie dochodzi do autentycznej herezji. Tak było z "Kodem da Vinci" na przykład. Wcale nie dołączył on do "listy ksiąg zakazanych" KK, jedynie papież i Komisja Kongregacji wypowiedzieli się na temat tego "dzieła" niepochlebnie. Taka opinia jest przez katolików traktowana na zasadzie prywatnej opinii i nie ma żadnej mocy władczej. Czyta, kto chce.

 

      W przypadku takiej niszy jak Gry Fabularne, kiedy biskupi nie mają nawet pojęcia o istnieniu problemu nie ma co oczekiwać mądrej, wyważonej, jednoznacznej opinii Kościoła.

      A problem, powtarzam istnieje.

 

       Problem

 

      Katolik grający w RPG staje naprzeciw takich rzeczy:

 

  • Okultyzm w każdym systemie o magii
  • Zabijanie wyimaginowanych postaci jako rozrywka
  • Wymyślone bóstwa jako część gry
  • Życie w świecie fantazji

 

      Cholernie to konfudujące, i nie mówcie że to banał. Tak, jasne, można obalić wagę tych problemów stwierdzeniem "ale to tylko zabawa". Ale wierzący człowiek powinien pamiętać, że przyjemność, czy domniemana "niewinność" jakiejkolwiek czynności nie może być wyznacznikiem tego, czy ona jest dobra, czy zła.

 

      Można też próbować skonfrontować się z tymi problemami jeden po drugim, np:

 

  • Sama wiedza to nie grzech. Magia w grach jest nieprawdziwa, i jako taka nie może być szkodliwa.
  • Nie na wszystkich sesjach chodzi o zabijanie. Mordują tylko młodzi, lecący na wygrzew gracze.
  • Przecież nikt nie każe graczowi wierzyć w Boccoba. To jego postać w niego wierzy.
  • Każdy żyje w świecie fantazji. A ten oferowanyprzez RPG jest ciekawszy i szlachetniejszy niż nasz.

 

      Zazwyczaj tu kończą się wszelkie dysputy na ten temat. Ach, no i jeszcze wskazanie na dydaktyczne i psychologiczne zalety gier. Kropka, finito, wracamy do zabawy.

      Tylko dla ludzi, którzy nie lubią myśleć nieco dłużej, albo nie mają wiedzy podpierającej ich wiarę.

 

       Co złego może być w RPG?

 

      Nie jestem fanatykiem - nie znam Biblii na pamięć. Dlatego cytaty, którze podrzucę nie są dosłowne, ale istnieją naprawdę. Kto chce, i mi nie ufa - niech szuka.

 

      "Wystrzegajcie się wszystkiego, co ma choćby pozór zła"

      To Święty Piotr, o ile się nie mylę, z któregoś Listu.

 

      Brzmi groźnie, co nie? Co jak co, ale kiedy patrzymy trzeźwo, to gry fabularne mają więcej niż tylko "pozór" zła. Szczególnie gdy trafimy do drużyny grającej w ten szczególny, dziwnie niepokojący sposób, o którym za chwilę.

 

      "Powiadam Wam - jeśli ktoś choćby spojrzy pożądliwie na inną kobietę, już w swoim sercu dopuścił się cudzołóstwa"

      No, to już Dżizas sam.

 

      To na podstawie tego m.in. fragmentu teologowie wysmażyli teksty o możliwości zgrzeszenia w myślach. Krzyki protestu "tylko uczynkiem można zgrzeszyć!" uciszę innym cytatem: "Spowiadam się Bogu wszechmogącemu i wam, bracia i siostry, że bardzo zgrzeszyłem. Myślą, mową, uczynkiem i zaniedbaniem". Znacie to?

 

      Czy więc np. zabijanie ludzi w grze to grzech? Nie jest to już takie jednoznaczne, prawda?

 

      Zasady

 

      Nie mamy wyznaczników.

      Nie mamy jednoznacznych opinii. W moich kontaktach z Kościołem spotkałem się z księżmi grającymi w Zew Cthulhu, z animatorami ruchu Odnowy uważających gry RPG za formę kultu szatana (kilku z nich grało wcześniej dość intensywnie), mamy ludzi Kościoła uśmiechających się pobłażliwie i niedoceniających potęgi tego nowego medium...

 

      Błądzimy więc, ignorując temat, albo wyznaczając samym sobie zasady.

 

      Ja wybieram opcję numer dwa: własne zasady.

 

      Punkt 1: Nie ma czegoś takiego, jak niegroźne medium.

 

      Tak jak skalpel może służyć do uratowania komuś życia, jak i do zabicia kogoś, tak samo telewizja może nam służyć, bądź nami rządzić.

      To samo z grami fabularnymi.

 

      Same gry nie są złe, bo w naszej wierze takiego zjawiska nie ma. Jedyne "obiekty", które mogą zostać określone jako złe z zasady to obiekty stworzone z myślą zaprzeczania woli Boga. Np. Karty do Tarota, zaklęcia magiczne, amulety itd.

 

      To implikuje zresztą ciekawy problem. Mozna wróżyć i stawiać kabałę używając zwykłej talii kart. Ale zwykła talia kart nie jest zła - może tylko posłużyć złemu celowi. Karty Tarota natomiast są "złym" przedmiotem z wejścia. Kiedy bierzemy je do ręki, mamy fizyczny kontakt ze złem. Niezłe, co nie? Nadaje się do horrorów.

      To niska teologia, ale dobrze obrazuje problematykę "złych przedmiotów/zjawisk".

 

      Punkt 2: Każde medium może zostać użyte do złych celów, świadomie, lub nieświadomie

 

      To chyba będzie najbardziej kontrowersyjny punkt tego tekstu... Z teologicznego i filozoficznego punktu widzenia gry fabularne mogą jak najbardziej być złe i mieć na człowieka zły wpływ.

 

      To zależy od człowieka. Sesja, na której gracze posiłkować się będą autentycznymi rytuałami hoodoo czy innym niewiadomo czym, będą śpiewać prawdziwe inkantacje "do lucyfera", albo wcielać się będą w psychopatycznych zabójców dzieci, i będą starali się jak najlepiej oddać psychikę postaci, przestaje być zabawą.

 

      Uwaga, dogmat: Teologia, a wszczególności nauka o złych duchach zakłada, że wystarczy jedno użycie choćby tabliczki Ouija, żeby popełnić ciężki grzech i zaprosić w swoje ciało i duszę samego szatana.

      O ile groźniejsze więc będzie odegranie prawdziwego rytuału na sesji? Będąc katolikiem nie ma miejsca na niewiarę w złe duchy. Szatan i jego wpływ jest nieodłączną, dogmatyczną częścią naszej wiary. Bawiąc się w coś tak wpływającego na ludzką psychikę jak RPG w sposób nieodpowiedzialny dajemy mu karnecik na przejażdżkę po naszym umyśle.

 

      Dla nieprzekonanych, albo dla cwaniaków, którzy uważają że "opętania", "szatan" - to wszystko aberracje ludzkiej psychiki: To nic nie zmienia. Gdybym nie wierzył, a wiedziałbym, że gry fabularne mają ogromny wpływ na psychikę nieodpornego marzyciela, też podchodziłbym to tematu ostrożnie.

 

      Punkt 3: Każde medium może zostać użyte do dobrych celów, ale tylko świadomie

 

      Konkluzja, i definicja mojego podejścia do "wiary vs. RPG".

      "Dobro" to pojęcie szersze nieco niż cnota, pracowitość i skromność.

 

      Lubię tworzyć przygody dla innych ludzi. Zabierać ich na wycieczki do świata, w którym tylko ich spryt, wyobraźnia, honor i sprawność fizyczna ich postaci może zapewnić im sukces.

 

      Walka? Leży u podstaw RPG i to ją mamy na myśli rozwijając skrót Role Playing Games. W świecie wierzącego człowieka jest mnóstwo miejsca na sprawiedliwą walkę. W D&D to potwory atakują nas - my się tylko bronimy. Nawet jeśli chcemy zdobyć skarb, którego pilnują inni ludzie - wciąż mamy cel, dla którego rozpoczynamy rzeźbę. Gry traktują o prostych czasach, kiedy mieczem lub blasterem rozwiązauje się wszelkie konflikty.

 

      To światy prostsze niż nasz. W naszym konflikty prowadzą do naprawdę chorych wypaczeń moralności, do stłamszenia psychicznego gorszego niż odrąbanie ręki czy nogi.

 

      Przemoc w grach jest więc usprawiedliwiona tak długo, jak nie służy chorej satysfakcji grających lub mistrza.

 

      Tak, uważam, że tzw. "granie złymi postaciami" w dodatku w sytuacji tak pełnej niedomówień jak "służba złym bogom" czy inny crap może być określane jako "złe". Pytanie, oczywiście co rozumiemy przez pojęcie "złe postacie", ale to pozostawiam do rozpatrzenia Wam.

 

       Systemy

 

      Spójrzmy na systemy. Większość z nich opowiada o walce różnie rozumianego "dobra" z dość jednoznacznie przedsatwianym "złem". Wezmę na ruszt trzy pierwsze-lepsze z nich:

 

  • Zew Cthulhu? "Najmoralniejszy z systemów", cytując pewien wywiad z Sandym Petersenem, który ukazał się ongiś w MiMie. Opowiada o zmaganiach słabych ludzi z kosmicznym zagrożeniem. Nie ma w nim nic przeczącego wierze katolickiej (Starzy Bogowie też nie), to raz, i promuje walkę o ocalenie ludzkości przed złem i spaczeniem. Niezłe.
  • Neuroshima - Co tu dużo gadać. Znów walka o ocalenie ludzkości. Mniejsza o to, jakim chamem i dupkiem jest Twoja postać. Przykro mi, ale tak długo, jak przykładacie się do pokonania Molocha (zguglaj sobie nazwę), tak długo jest to gra wręcz propagująca wartości chrześcijańskie. :)
  • WoD - Mhhhroczne systemy pełne mhrocznych istot. Gra dla emo. No ale na poważnie - czytając poetyckie teksty o odkupieniu w podręczniku do Requiem, albo czytając o moich ulubionych angelicznych Obrimos nasuwa mi się tylko jedna myśl: tylko ostatni dupek mógłby przekoślawić te gry tak, żeby robić nimi komuś krzywdę.

 

      Konkluzja

 

      Ten temat możnaby ciągnąć jeszcze długo, ale zerkam na ilość tekstu i nieco się przestraszyłem. Jeśli będzie potrzeba, zrobimy dyskusję na Forum.

 

      Tak długo, jak gramy powodowani chęcią przeżycia przygód których nie przeżyjemy w naszym świecie, powodowani przyjemnością płynącą z odgrywania śmiałych, dumnych bohaterów - tak długo nie ma zagrożenia w Grach Fabularnych.

      Jeśli natomiast jesteśmy od RPG uzależnieni, jeżeli najbardziej lubimy zimny pot na plecach, kiedy wraz z innymi graczami trzymając się za ręcę recytujemy inkantcje z "Biblii Szatana" La'Vey, albo kiedy gramy mordercą - psychopatą, który z nudów morduje wioski pełne niewinnych elfów, albo gdy...

 

      Wtedy warto się zastanowić, czy przypadkiem nie ściemniam, kiedy mówię, że jestem "wierzącym graczem".

 

Komentarze


Siriel
    @ Siman
Ocena:
0
Do lubelskiej Cytadeli Syriusza wpada czasem ksiądz Damian - zadeklarowany fan WFRP i WFB. W seminarium prowadził kampanie Warhammera kolegom seminarzystom i podobno niezła rzeźnia była. ;)

Nie wiem, czy to ten sam (taki niski, w okularach), ale obecnie ksiądz Damian gra u mnie w Młotka zdeklarowanym rycerzem Białego Wilka i jakoś mu wiara nie przeszkadza w wygrzewie. ;)
31-07-2008 11:33
Ninetongues
    @Ateista i triki
Ocena:
0
Macie rację, nie ma co rozpoczynać flejmu. Rozmawiamy tu o artykule opisującym podejście wierzącego człowieka do gier RPG, a nie o tym jak wiele hipokryzji widzicie w wierze.

Gubi Was jak zwykle nieznajomość tematu:

"To przykre. Przy takiej nieświadomości popełniania grzechu nawet spowiedź nie pomoże."

Podczas spowiedzi odpuszczane są wszystkie grzechy, nie tylko te popełnione świadomie.

@Siriel

Zabawne, ten ksiądz od Zewu Cthulhu też nazywał się Damien... tfu, Damian. ;)
31-07-2008 12:00
Siriel
    @ Ninetongues
Ocena:
+1
Zapytam go na najbliższej sesji. Byłoby zabawne, gdyby to był on.

Damien... hłe, hłe... ;)

Jeśli chodzi o temat, to czekam, może pojawi się wątek na forum. Ale jako zdeklarowany ateista nie mam problemów z dogadywaniem się z księdzem.

Być może, parafrazując Furiatha, potrafimy "zawiesić (nie)wiarę". :)
31-07-2008 12:30
Ninetongues
    Wątek na forum
Ocena:
0
Wątek na forum niniejszym pojawił się. Zapraszam:

http://forum.polter.pl/tutaj-vp897746.html#897746
31-07-2008 13:07
~czaki

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
"Gracz symuluje życie postaci. Podejmuje za nią decyzje i utożsamia się z tymi decyzjami."

Czy zawsze się utożsamia? Trochę to stwierdzenie jest na wyrost, bo np moją postacią zabijając kogoś dla zysku (jakiegokolwiek) nie pokazuję, że ja sam w realknym świecie zrobiłbym to samo.

"Podczas spowiedzi odpuszczane są wszystkie grzechy, nie tylko te popełnione świadomie."

A są grzechy popełniane nieświadomie? Grzech to świadome i dobrowolne złamanie przykazania Bożego. Simasn dobrze to wyjaśnił. Z resztą ja sam mam za sobą już 4 lata teologii i tą "regułkę" mam wyrytą na pamięć już ;)

Ogólnie Ninetonguesie taks dobry, choć momentami trochę niespójny, a woim prywatnym odczuciu - niektóre kwestie tłumaczyłbym w inny sposób. :)

praktykujący katolik - czaki ;)
31-07-2008 15:51
Ninetongues
    @Czaki
Ocena:
0
Oho, pozdrawiam teologa.

Skoro uczyłeś się 4 lata teologii, to na pewno wiesz np. o grzechach dziedzicznych.

A to z Wiki:

"Grzech jest zazwyczaj uważany za czyn obiektywnie zły (...), jednak jeżeli jego działanie nie jest świadome i dobrowolne to, odpowiedzialność za tenże grzech (wg części systemów wyznaniowych) może być zmniejszona. Grzechem cudzym nazywa się działanie lub jego brak, które prowadzi do grzechu drugiego (obojętność, czy namawianie do grzechu)."

Także nie, wcale nie jest tak, że grzech musi zostać popełniony w pełnej świadomości. Właściwie bardzo rzadko w ogóle popełnia się grzech w pełnej świadomości.

Gdzie i kiedy studiowałeś/studiujesz teologię? Może mamy wspólnych znajomych. :)
31-07-2008 15:59
Miroe
    @Siriel
Ocena:
0
Hehe, jeśli w młotka, to może być Damian. Ten rycerz Ulryka też pasuje. W Neuroshimę grał kiedyś wojującym rabinem.
31-07-2008 16:46
Siman
   
Ocena:
0
Ninetongues - nie, błagam, nie rób tego. Nie cytuj Wiki. Wikipedia w ogóle jest średnio wiarygodnym źródłem, w przypadku religii nie jest IMO wiarygodna w ogóle.

Na 99% grzech MUSI zostać popełniony świadomie. Zresztą, teolog mnie poparł, więc powiem, że 100%. ;)

Poza tym - damn it, w jeden dzień rozszalała się spora dyskusja na forum, muszę jutro nadrobić i wysmażyć wielkiego posta. :P
01-08-2008 04:19
Ninetongues
   
Ocena:
0
Ach, czyżby niektórych opanowała Wikifobia? No dobra. Macie to samo. z PWN:

"Grzech jest zazwyczaj uważany za czyn obiektywnie zły (obiektywna ocena grzechu nie ma zastosowania w przypadku zdefiniowanego dobra i zła jako subiektywnych wartości moralnych), jednak jeżeli jego działanie nie jest świadome i dobrowolne to, odpowiedzialność za tenże grzech (wg części systemów wyznaniowych) może być zmniejszona. Grzechem cudzym nazywa się działanie lub jego brak, które prowadzi do grzechu drugiego (obojętność, czy namawianie do grzechu)."
01-08-2008 08:49
Siman
   
Ocena:
0
Ninetongues - ech... Ależ przecież encyklopedia, każda jedna, podaje ci definicję syntetyczną, uśrednioną dla każdej religii, która jakiekolwiek pojęcie grzechu wprowadza. To, że w "niektórych systemach wyznaniowych odpowiedzialność za grzech nieświadomy jest zmniejszona" tłumaczy nam tyle, co: sprawdź dokładnie, co dany system wyznaniowy mówi w tej sprawie. System wyznaniowy pod tytułem Kościół Katolicki określa to dosyć dosadnie: grzech MUSI być świadomy, podobnie zresztą jak dobry uczynek. Być może istnieją wyjątkowe przypadki, w których ten punkt nie musi być spełniony, ale podejrzewam, że istnieje tylko jeden, bardzo konkretny: grzech pierworodny (ale tu by się jakiś teolog musiał wypowiedzieć).
01-08-2008 12:31
Ninetongues
    @Siman
Ocena:
0
Ależ istnieje całe mnóstwo momentów, kiedy mamy udział w cudzym grzechu! Znasz pojęcie np. grzechu dziedzicznego?

Egzorcyści mówią, że bardzo często niepokoje lub opętania dzieciaków są wynikami okultystycznych zabaw przodków lub rodziców.

Poza tym - tak, powodem każdego zła jest grzech rozumiany konkretnie jako świadomy występek przeciw Bogu. W przytoczonym przykładzie z rytualną Indie grzech popełnia autor.

A wszyscy gracze nieświadomie mają w nim udział.
01-08-2008 13:09
~wycinanka

Użytkownik niezarejestrowany
    wykładzina
Ocena:
0
Wykładzina jest wśród nas.
01-08-2008 17:23
~Niezalogowany Siman

Użytkownik niezarejestrowany
    @Ninetongues
Ocena:
0
Musiałbym to skonsultować albo sprawdzić, ale wydaje mi się, że nie ma tu doczynienia z grzechem sensu stricte. Można być conajwyżej ofiarą cudzych grzechów i faktycznie cierpieć z ich powodu (poprzez opętanie na przykład), ale to nie jest coś, z czego powinniśmy się spowiadać ani traktować jako NASZ występek przeciwko Bogu.
02-08-2008 14:22
~Vukodlak

Użytkownik niezarejestrowany
    Pozwolę sobie na wypowiedź Nine na Twoim blogu
Ocena:
+1
Opierając się na twierdzeniach o. Jacka Salija grzech dziedziczny nie istnieje. Nawet grzech pierworodny takim nie jest. Peccatorum originale powinno się tłumaczyć jako grzech źródłowy, a nie pierworodny. To grzech, który wypaczył naturę ludzką u samego początku, a nie jest dziedziczny. Nie można ponosić odpowiedzialności za czyjeś grzeczy, jeśli nie mieliśmy na ich wykonanie żadnego wpływu. Czym innym jest jednak zło, które wynikło z tych grzechów, a nas dotyka.
02-08-2008 15:23
Repek
    Top 3...
Ocena:
0
...polterowych wpisów. Imho kilka punktów można by minimalnie uściślić [choćby tez związanych z teatrem, bo imho ślizgacie się po temacie], ale i tak czapka z główki za dość wnikliwe rozpisanie tematu i zaznaczenie różnych problemów.

Pozdrówka!
02-08-2008 15:29
Neverwhere
    Świetna notka
Ocena:
0
Bardzo dobrze się ją czyta, jest ciekawa i traktuje o tematach bliskich :) Jeżeli jest coś co warto przerobić na felieton/artykuł w wrzucić na Polterową stronę to właśnie ten wpis :)
02-08-2008 20:21
Ausir
   
Ocena:
-4
"Dodajmy do tego, że wierzący zazwyczaj nie mają potrzeby trąbienia wszem i wobec o swojej wierze"

W Polsce nie, w końcu tutaj jest to traktowane jako "stan domyślny".

"czyli na przykład będąc Katolikiem"

Nazwy członków wyznań piszemy małą literą, nawet jeśli uważamy, że jest to Jedyne Słuszne Wyznanie.

"To światy prostsze niż nasz. W naszym konflikty prowadzą do naprawdę chorych wypaczeń moralności, do stłamszenia psychicznego gorszego niż odrąbanie ręki czy nogi."

No chyba, że akurat na daną wojnę ludzi wysyła Jahwe albo Allah.

""Biblii Szatana" La'Vey"

LaVeya.

Dla mnie tego typu wywody są równie zabawne jak komiksy czy artykuły Jacka Chicka dowodzące, że za granie w RPGi idzie się do piekła. Ale cóż, każdemu jego Latający Potwór Włoskiej Potrawy.

I czym właściwie różnią się karty do tarota od "tradycyjnych" kart do gry jeśli chodzi o natężenie "zła"? Tarot również stworzono do gry, a nie do zaprzeczenia idei krasnoludków czy innego boga.

A Lovecraft na pewno nie zgodziłby się z określaniem jego mitów Cthulhu jako zgodnych z moralnością katolicką (która zresztą ma tyle wspólnego z moralnością, co demokracja ludowa z demokracją). :)

"Na konwentach lubelskich kilkukrotnie spotkałem się z Mszą Św. odprawianą na terenie konwentu."

Moim zdaniem patologia, podobnie jak wykorzystywanie konwentu do kampanii wyborczej.

" Top 3 polterowych wpisów"

Jeśli chodzi o zabawność to na pewno.
03-08-2008 02:38
Neverwhere
   
Ocena:
0
@Ausir
Zalezy o których kartach mówimy...
Są karty tarota które służą do grania w grę karcianą o tejże nazwie. Nie ma na nich żadnych "Cesarzowych" ani "Śmierci". Karty te wywodzą się od tarota zwierzęcego i zawierają w sobie także piki, trefle etc.
Natomiast istnieje drugi tarot. I zdaje się że to o nim mowa... Przykro mi (albo i nie) ale nie służy on w żadnym razie do gry.
(Tak, tarot "ezoteryczny" wywodzi się od tego tarota do gry, ale w dzisiejszych czasach nie mają ze sobą zbyt wiele wspólnego)
03-08-2008 18:22
~Malachiasz (nie prorok)

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
+2
Cała ta dyskusja ociera się o to, co zawsze najbardziej mnie boli, ilekroć inteligentni młodzi (i nie tylko, rzecz jasna), światowi ludzie zaczynają zestawiać religię, wiarę, kościół z jakąś rozrywką, hobby - tu z grami fabularnymi. Dyskutanci powyżej wspomnieli o grzechu dziedzicznym i grzechu pierworodnym, pojawiło się kilka postów o nieświadomym przeczeniu woli Boga poprzez powtarzanie okultystycznych formułek i tak dalej... grzech, Szatan, to nieodłączne elementy katolickiego światopoglądu, z jednej strony tłumaczące, choćby podszeptami, złe uczynki ludzkości, z drugiej jednak tworzące z nas cywilizację poczucia winy. Jesteśmy winni od urodzenia, dowiadujemy się, że grzeszymy myśląc pożądliwe myśli czy życząc komuś, by złamał nogę - nie chcę tu wkraczać na poziom wojen czy morderstw - grzeszymy nieustannie. Zbędne poczucie winy to jeden z gorzej kaleczących ludzką psychikę czynników, nie uczy pokory a wpędza w kompleks niższości, nie wzywa do poprawy a buduje frustrację.

Zastanawia mnie często, jak wiele uzależnia się od czegoś, na istnienie czego nie ma obiektywnych dowodów, jak wiele energii twórczej poświęcono, by badać i tłumaczyć coś, czego zbadać ani wytłumaczyć się nie da, jak wiele chwytów erystycznych stworzono, by ripostować na kłopotliwe pytania. Tak, chodzi mi o wiarę, Boga, teologię, ale jak autor słusznie zauważył, nie o tym konkretnie jest jego notka, a zatem, do czego zmierzam - grzech poprzez RPG, czytaj "poczucie winy przez RPG" to coś, co może tylko utrudnić nam życie.

Jestem niewierzący (nazywa się to bodaj świeckim humanizmem) i stąd moje postrzeganie sprawy zapewne bardzo odbiega od tego, jak widzi to autor, ale to już kwestia fundamentalnej rozbieżności między naszymi światopoglądami - jeśli gromadka dzieciaków wypowie na sesji słowa goetyjskiego rytuału - cóż, niech mają sobie ten dreszczyk emocji, demona nie wezwą (demonów nie ma, ot, filozofia), chyba że w świecie gry - dopóki tylko bawią się ouija czy czytają nieszczególnie zresztą lotną książkę LaVeya, niech się bawią. Większość z Dziesięciorga Przykazań znakomicie sprawdza się - to powiedział chyba Kant - jako postulaty praktyczne: nie trzeba być wierzącym, by zauważyć, że "Nie zabijaj" i "Nie kradnij" przyczyniają się do zachowania zdrowego społeczeństwa. Dopóki więc jakiś biedny idiota przez grę RPG nie podniesie ręki na bliźniego (słyszeliście o takim przypadku?), proszę, nie róbmy z tego hobby kolejnego placu zabaw Szatana. Nie powinienem czuć się winny słuchając "Schodów do nieba" Zeppelinów (bo tam wspak o Szatanie sporo) i jedyny rodzaj poczucia winy, jaki, jak myślę, można by wynieść z gry fabularnej to poczucie winy związane z niewłaściwą lub raniącą kogoś decyzją naszej postaci. Grasz zdrajcą i podwójnym agentem - zdrada będzie dla niego codziennością, odegraj to. Grasz dobrym człowiekiem, który kogoś zdradził, bo wymusiły to na nim okoliczności czy słabość charakteru - okej, cząstka jego poczucia winy może udzielić się i Tobie, na chwilę, do następnej sesji, ale nie myśl o tym jako o grzechu. By użyć dużych słów, może nawet ciut za dużych - w kontekście niegłupich, normalnych młodych ludzi często to nie oni robią komuś krzywdę grzesząc, a grzech - jako koncept - robi krzywdę im.

Odchodzę od konceptu grzechu również dlatego, że wiele religii i systemów filozoficznych nie zna czegoś takiego, a przecież gdyby autor notki urodził się w społeczności buddyjskiej mógłby wyrosnąć na gorliwego buddystę :)

@Ausir - choć moja dziewczyna chyba by mnie za to zabiła, czuję, że przynajmniej w większości muszę się z Tobą zgodzić.

Jahwe Starego Testamentu był surowy, mściwy, bywał okrutny, żądał pochwał i ofiar. Jahwe Nowego Testamentu jest litościwy i dobry. Kościół zgodził się na czyściec, księża coraz częściej pocieszają, że tak naprawdę to niewiele osób idzie do piekła. Czy to Bóg wychowuje sobie ludzkość, czy może kościół? Bóg jako byt absolutny nie powinien się zmieniać pomiędzy Testamentami, prawda? Zmienił się nasz jego odbiór? Czyżby starożytni aż tak bardzo przeinaczali jego słowa, wolę? I tak dalej, i tak dalej, podobne pytania można by mnożyć w nieskończoność docierając aż do wspomnianej przez Ciebie kwestii wojen religijnych.

PS. Bill Hicks powiedział kiedyś: "When you play your tracks backwards to find Satan, YOU ARE Satan", przy czym, żeby nie było, powiedział to z ironią i stukając się w czoło. Nie ma co szukać grzechu w RPG.
04-08-2008 17:02
~Hekatonpsychos

Użytkownik niezarejestrowany
    @Malachiasz
Ocena:
+2
Notka długa i trochę pozbawiona sensu. Według koncepcji, którą prezentujesz tutaj nie ma sensu mówić o grzechu w ogóle. Czy to w odniesieniu do RPG, czy Oświęcimia.

Grzech to najogólniej rzecz ujmując sprzeciw wobec woli osobowego Boga (świadomie pomijam kwestię świadomości tego sprzeciwu ;-) ). Skoro Boga nie ma - bo nie ma obiektywnych dowodów na jego istnienie (co nijak z siebie nie wynika), to nie ma woli Boga - a więc i realnego sprzeciwu wobec niej, co sprawia, że i grzech znika.

Innymi słowy - tekst (czy raczej jego sens) do kosza. W sumie nawet nie wiem, po co tak marnować energię...
Pozdrawiam!
05-08-2008 10:14

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.