» Blog » BZRK
23-05-2012 13:10

BZRK

W działach: książki, recenzje | Odsłony: 13

BZRK
Od jakiegoś czasu aktywnie interesuję się tzw. powieścią młodzieżową. Czytam sporo pozycji z tego coraz modniejszego gatunku.

Do tej pory niekwestionowanym liderem była dla mnie seria GONE autrostwa Michaela Granta, ale właśnie przeczytałem coś, co bije lidera.

A kto inny może napisać ciekawszy thriller dla młodzieży niż Michael Grant...?
Tylko Michael Grant.

Na BZRK, nową serię autora GONE, natrafiłem zupełnie przypadkiem. Nic o niej nie słyszałem (co uważam za osobistą obrazę). Po prostu zauważyłem charakterystyczną okładkę na półce, przetarłem oczy ze zdumienia, po czym zabrałem książkę od razu do kasy, a potem do domu.

Dziś naprawdę ciężko jest mi znaleźć "normalny" czas na lekturę. Praca, małe dziecko - marnie jest. Czytam w metrze codziennie, kiedy jadę do i z pracy, czytam w przerwie na lunch, czytam we wszystkich kolejkach.
Mimo to BZRK pochłonąłem w trzy dni.

Książka jest świetna.
O ile Grant hamował się jeszcze jakoś w GONE, to BZRK to autentyczna jazda po bandzie. Latające co chwila "kurwy", plastyczne opisy rozbryzgów krwi, kości i flkaów, co chwila jakieś wyuzdane, niedwuznaczne teksty pod adresami postaci kobiecych... Nawiasem mówiąc, jak Grant skończy w więzieniu za deprawowanie młodzieży, to będę dumny, że mam na półce jego książki.

Słowem: jazda bez trzymanki.
Wydaje Wam się, że w jakiejś sytuacji szesnastolatka powinna powiedzieć "kurwa" albo "pierdol się"? Więc w BZRK to powie. Bez krępacji, bez sztucznego, grzecznego obchodzenia tematu, jak to zwykle ma miejsce w powieści młodzieżowej, nawet w GONE.

Tortury, okrucieństwo, szaleństwo, seks - wiecie, są thrillery dla dorosłych, w których jest tego mniej, albo jest to słabsze.

Byłbym oczywiście idiotą, gdyby ta książka podobała mi się tylko ze względu na bebechy i wulgarność.

U Granta lubię to, że on szanuje "dzieciaki". Ufa im, daje im możliwośc bycia prawdziwymi, naturalnymi. To sprawia, że po prostu łatwo nam przychodzi je polubić. Autor pokazuje, że w dzisiejszym świecie podział na "dorosłych" i "nastolatków" nierzadko jest sztuczny, o czym wiedzą wszyscy, ale mało kto to mówi.
Pokazuje nam dobro i zło które nie zważa na wiek człowieka. Opisuje nam zarówno piętnastoletnich psychopatów jak i piętnastoletnich prawdziwych bohaterów.

W BZRK oprócz pary głównych, nastoletnich bohaterów pojawia się dużo postaci tła, dorosłych i dzieci, a wszyscy są ciekawi, każdy jest wyjątkowy, los każdego, także i "tych złych" (choć trudno tu odróżnić która ze stron konfliktu jest "zła) nas ciekawi.

Naturalność, naturalność, naturalność.

Jeżeli jesteś nastoletnim chłopakiem i uważasz, że w jakiejś sytuacji gapiłbyś się na cycki nowo napotkanej, atrakcyjnej dziewczyny, to czytając BZRK pokiwasz głową, kiedy Noah właśnie to zrobi, a autor opisze to tak: "gapił się na jej cycki" zamiast robić językowe uniki.

Sama historia to coś, co już dawno powinno zostać napisane. Rozwinięcie wątków nanorobotyki w porządną, popową powieść akcji wydaje się tak oczywiste, że z wejścia zastanawiamy się, czemu nikt wcześniej na to nie wpadł. Przecież to takie oczywiste. Cały niezwykły świat mikroflory i fauny, wariacja na temat hakerstwa, odwieczna idea otaczającej nas niewidzialnej wojny i walki o wolną wolę człowieka - to wszystko zdaje się być tak logiczne, że z łatwością przełykamy kolejne karkołomne pomysły autora i opisy ludzkiego organizmu w mikroskali.

Nie wiem, jak Wy, ale ja po lekturze trochę inaczej na siebie patrzę, a uważam się za bardzo dobrze poinformowanego człowieka. Jednak świadomość, że na moich rzęsach żyją całe kolonie aligatorowatych nużeńców i pracowicie, dzień i noc przesuwają się w górę i w dół włosów, pożerając martwe komórki skóry zmienia sposób patrzenia na świat. Nawet jeśli tylko odrobinkę, to jednak zmienia. A to bardzo rzadkie w literaturze popularnej.

Po prostu - polecam wszystkim, którzy lubią dobre thrillery.

Warto dodać na koniec, że Grant bardzo sprawnie stworzył wirtualny świat BZRK, który uzupełnia ten z książek. Oto garść linków, reszty poszukajcie sami, jeśli macie czas. Go BZRK!

http://nexushumanus.com/
http://gobzrk.com/

Komentarze


karolstefan
   
Ocena:
0
przekonałeś mnie, jak tylko skoncze serie "szpital kosmiczny" to zabieram sie za to :P
23-05-2012 13:36
lemon
   
Ocena:
0
Bardzo fajny wpis. Szkoda, że nie masz więcej czasu na czytanie.
23-05-2012 14:13
kbender
   
Ocena:
+2
@karolstefan
A jak daleko dotarłeś w tym tasiemcu? Ja po części 5tej dostałem poważnej niestrawności, a kolejne mnie strasznie odrzucały. Jak widzę, ile tego naprodukowano, to wiem już kto pisał scenariusze do LuzMarii.

@Ninetongues
Nie wiem czy epatowanie przemocą i wulgaryzmami ma jakakolwiek wartość wychowawczą.
Z jednej strony, patrząc na przeciętny język latający w gimnazjum, technikum lub liceum, ciężko się nie zgodzić, że "tak właśnie jest". Ale jednocześnie, do kogo jest skierowana ta książka. Do klasowego kujona, który właśnie stara się uciec z tego świata w krainę wyobraźni, czy do gówniarza rzucającego kur**mi na lewo i prawo. Obawiam się, że ten pierwszy nie przeczyta tej książki, bo opisuje zbyt bliskie realia, a ten drugi nie przeczyta z powodu... braku zainteresowania czytaniem.

Recenzja nie zachęciła mnie do sięgnięcia po tę serię. Za to może zacznę od GONE i zobaczę jak Pan Grant pisze.
23-05-2012 14:14
Ninetongues
   
Ocena:
+1
@kbender
Ciekawe pytanie - do kogo adresowany jest BZRK? Chyba do czytelnika, który w Polsce nie istnieje - do tzw. young adult, wychowanego na teen novels i poszukującego rzeczy coraz bardziej dorosłych. Taki model czytelnictwa dopiero niedawno się u nas pojawił. U nas bestsellerem BZRK pewnie nie będzie do czasu, kiedy powstanie film (który ponoć już planuje Sam Raimi) - tak było ze strasznie słabymi przecież Igrzyskami Śmierci.

Przeczyta to tylko garstka farciarzy, którzy spróbowali GONE i wsiąkli i u których Grant ma dożywotni kredyt zaufania.

23-05-2012 14:20
de99ial
   
Ocena:
+2
Hmm... Wychowywać? A od kiedy książka ma wychowywać? Nie musi, nie każda.

Druga rzecz - naturalizm IMHO jest w pewnym stopniu pożądany. Właśnie po to aby nadać realności historii.
23-05-2012 14:20
Planetourist
   
Ocena:
0
Recenzja ciekawa i uwaga kbendera też. Mi się zawsze wydawało, że powieść młodzieżowa sprawdza się lepiej, gdy opisuje świat trochę grzeczniejszy od prawdziwego - nie robi z bohaterów aniołków, ale daje im pokłady ciekawości świata, elokwencji, szalonych pomysłów i szlachetności spotykane w naszym świecie raczej rzadko. Dlatego wątpię, by opisywany przez Ciebie naturalizm mi się spodobał i nawet zastanawiam się, czy przedstawianie go młodzieży jest dobre. Jasne, De99ial ma rację i książki nie muszą wychowywać, ale te pisane z założenia do osób jeszcze się kształtujących powinny moim zdaniem uważać na to, czego uczą - mają bardzo chłonnych uczniów.

Young adult taki, jakim go opisujesz, pewnie sięgnie po taką książkę tylko dla rozrywki, ale przecież nie tylko tacy ludzie na nią wpadną. O ile w ogóle jacyś, bo masz świętą rację, że BZRK bestsellerem jeszcze pewien czas nie będzie.
23-05-2012 14:56
kbender
   
Ocena:
+1
@de99ial
Naturalizm? Czy już brutalizm? Ale ze stwierdzeniem się zgadzam, jak czytam o nastolatkach krzyczących "motyla noga!" to śmiech mnie ogarnia straszny. Ale tak patrzę na to z perspektywy dorosłego.

Między wartością wychowawczą książki a wychowywaniem jest zasadnicza różnica. To pierwsze jest fajnym bonusem do książki, to drugie rolą rodziców. Ale znowu masz rację, nie każda książka dla młodzieży musi być "porządna".

Jak patrzę na kilka ostatnio popularnych serii (choćby Harry Potter), które stały się hitami wśród młodzieży, jestem w stanie dostrzec pozytywne wartości, które książki przekazują.

Nie wiem czy dzieciaki dziś same sięgają do książek (ba, nie wiem czy kiedykolwiek same sięgały). Ja byłem zachęcany przez rodziców, którzy do pewnego momentu selekcjonowali mi książki (wczesna podstawówka). Niektóre z nich były rozrywkowe, inne lekko historyczne, obyczajowe, ale wszystkie były "pozytywne" - jak Hobbity, Pirxy czy Przygody Alicji. Chyba mi to wyszło na dobre.
23-05-2012 15:04
de99ial
   
Ocena:
+1
Czy naturalizm czy epatowanie brutalnością to... Trzeba przeczytać książkę i ocenić. To jak bardzo ekstremalne zdarzają się tam sytuacje (i nie tylko tam, a w każdej książce) zależy od świata samego w sobie. Naturalizm to przedstawienie go takim, jakim jest. Jeśli jest niefajny to obraz będzie niefajny. Akcja powieści osadzonej w Fa Fellas w Rio dla mieszkańców Rio będzie naturalna, dla większości świata będzie to apoteoza brutalności i zwyrodnienia. Brutalizm to groteska i z założenia jest wyolbrzymieniem.

Film Miasto Boga jest brutalny i można rzec zaszokował świat. Tylko czy zaszokował film, bo epatował przemocą czy fakt, iż prezentował autentyczne wydarzenia i sytuacje?

Ja sięgałem sam. Z ciekawości. Grając w 3 czy 4 klasie podstawówki w Wojnę o Pierścień dowiedziałem, że że - uwaga nowość! - to jest na podstawie książki! Musiałem ją przeczytać. Tak, Hobbit i Władca w 4 klasie podstawówki. Potem cała masa innej fantastyki. I to całkiem poważnej ("Kraina Chichów" czy dzieła Dicka). I nieważne było, że cześć treści wymyka się mojemu poznaniu (Wybrańcy Bogów czytanie w 5 klasie byli dla mnie bardzo trudną, ale ciekawą pozycją; w liceum książka okazała się być lekka i nadal ciekawa, jak nie bardziej) to i tak czytałem.
23-05-2012 15:33
KFC
   
Ocena:
0
Nine a próbowałeś bizarro fiction? To też ponoć wesołe lektury ;)
23-05-2012 16:38
karolstefan
   
Ocena:
0
@kbender Dziś przed egzaminem skonczyłem czytać 12, okazała się, ze to ostatnia, tzn. jest niby jakas kontynuacja ale nie moge jej nigdzie dostac :/
Mi czytało się bardzo szybko i przyjemnie, lekkie to to i pocieszne ;)
23-05-2012 21:19

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.