INF d20 odc.3 karta postaci (drugie podejście)
W działach: infusion, autorki, game design | Odsłony: 3W dzisiejszym odcinku pukamy się w czoło patrząc, jak Nine marnuje swój czas na cyzelowanie karty postaci do nieistniejącego jeszcze systemu.
Serio.
Po pierwsze: Lubię robić karty postaci. OK, inaczej. Uwielbiam! To dla mnie frajda większa, niż niejedna gra komputerowa. Bardziej lubię robić tylko loga i plansze tytułowe.
Po drugie: Święcie wierzę w to, że zrobienie karty postaci to zaprojektowanie 80% mechaniki. Niby nie spisane, niby nigdzie nic, a jednak, patrząc na kartę można załapać mniej więcej o co chodzi.
Kiedy więc robię jakąś grę, często zaczynam właśnie od tego.
Po trzecie: Pomysł INF na d20 podoba mi się coraz bardziej, więc kto wie. Może patrzymy dziś na pierwszą stronę karty postaci do czegoś, co wkrótce wyjdzie...?
Karta Postaci Infusion (front)
Jeśli dostałeś/łaś oczopląsu negatywnego (czyli syndrom za-dużo-kratek-i-literek) polecam porównać z oryginalnymi kartami do D&D. Nie mówię, że moja jest czytelniejsza, ale na ich tle nie wypada wcale aż tak źle.
Chciałem zawrzeć wszystkie elementy niezbędne do walki i testowania umiejętności na froncie karty postaci.
Jak łatwo zauważyć, odejście od SRD jest znaczne, ale nie tak znów porażające. Mamy rany, mamy zmienione cechy, mamy nowe skille, mamy defensywę i gardę zamiast KP... Reputacja żywcem przeniesiona z poprzedniej wersji Infusion.
Te znaczki oc, op i w przy ranach to odpowiednio: oczyszczona, opatrzona, wyleczona. Po co? Bo (uwaga!) odgrywanie ran jest zajebiste. Serio.
Pod każdą z umiejek jest pole na wpisanie ew. specjalizacji, choć to może zniknąć, jeśli okaże się zbyt męczące/czasochłonne. Resztę znacie i kochacie (lub nienawidzice).
Jak to wygląda? Za dużo stuffu? Zbyt skomplikowane? Nonsens! ;) Ale jeśli tak uważacie, podzielcie się proszę. Pierwsze, drugie i trzecie wrażenia są na tym wstępnym etapie bardzo cenne.